Zapraszamy do przeczytania kolejnego rozdziału poradnika, wydanego w ramach autorskiego programu RAZEM PO SIŁĘ, na temat zdrowia psychicznego seniorów.
Alina, 67 lat: Tylko ja wiem, jak bardzo bałam się przejścia na emeryturę. Perspektywa bycia przez cały czas pod jednym dachem z mężem alkoholikiem przerażała mnie. Przypadkowo trafiłam na sąsiadkę mieszkającą w tym samym bloku. Zabrała mnie do fundacji, w której wiele się nauczyłam. Wiedziałam, że są organizacje, poradnie zajmujące się współuzależnieniem, ale bardzo się wstydziłam i bałam prosić o pomoc. Odnalazłam siebie i nauczyłam dbania o własne potrzeby. Dowiedziałam się, że mogę o sobie decydować i mam prawo do spełniania marzeń. Nie jest to łatwe, ale dziś wiem, że możliwe. Teraz pragnę powiedzieć Tobie, że nie musisz być sama. Wiem, jak trudno pokonać strach, ale wierzę, że sobie z tym poradzisz, czekam na Ciebie.
Stasia, 76 lat: Aktywność, twórczość i bycie potrzebną to główne kierunki mojego życia. Większość życia zawodowego angażowałam się w prace na rzecz innych jako nauczyciel akademicki, nie potrafię bez tego żyć. Wiek nie jest dla mnie usprawiedliwieniem do niebycia sobą czy do nierealizowania ważnych dla mnie rzeczy. To nie wiek nas ogranicza, lecz nasze myśli, które usprawiedliwiają nasz brak aktywności. Chcę powiedzieć, że tylko od nas zależy, czy pozwolimy sobie na radość. Od Seniora dla Seniora – przepisy własne na różne trudności.
Jola, 81 lat: Wszystko zaczęło się od kontuzji stawu biodrowego – osiem miesięcy bycia zależną, nieaktywną osobą. Wewnętrznie pragnęłam, by moja życiowa podróż się skończyła. Większość dnia spędzałam w łóżku, początkowo zalewając się łzami przepełnionymi strachem i smutkiem, później nie czując chyba już nic. Jedzenie czy kąpiel była czymś ponad siły, jedynie myśl o śmierci przynosiła ulgę. Mój stan się pogarszał. W końcu trafiłam do szpitala, w którym spotkałam cudownego lekarza. Uświadomił mi, że to, co przeżywam, nie wynika ze starości, tylko jest chorobą zwaną DEPRESJĄ. Te słowa były dla mnie niezwykle ważne! Poczułam ulgę i nadzieję na zmiany. I że nie jest to moja wina. Smutek czy izolacja nie są objawami starzenia, ale choroby zwanej depresją, nie bój się szukać dla siebie pomocy.
Marek, 74 lat: Od dwóch lat jestem wdowcem, nie tak wyobrażałem sobie emeryturę. Większość życia wraz z żoną przygotowywaliśmy się do tego etapu. Remont mieszkania, rozwój pasji, krzyżówki czy spędzanie wspólnego czasu na działce – to były nasze plany. Życie jednak bywa nieprzewidywalne i zabrało mi najbliższą osobę. Czas stanął w miejscu, zostałem z bólem i żalem. Początkowo chciałem być sam, po kilku miesiącach szukałem wsparcia u innych, ale było to dla mnie za trudne. W końcu usłyszałem w radiu o telefonie zaufania i postanowiłem spróbować z kimś porozmawiać. Okazało się to najlepszą decyzją. Poznałem cudowną panią Anię, która mnie wysłuchała i zrozumiała, a następnie zaprosiła do grupy dla osób po stracie. Tam nauczyłem się płakać i pozwalać sobie na smutek, a później radość. Smutek po stracie żony nadal we mnie jest, ale jest też miejsce na spotkanie z innymi na uniwersytecie trzeciego wieku. Moja żona pewnie jest teraz ze mnie dumna, że w końcu jestem na uniwersytecie.