„Brak wiary w siebie przez długi czas definiował moje życie. Myśli pełne samokrytyki wpływały na sposób, w jaki mówiłam i działałam. Nie potrafiłam stawiać granic ani w pracy, ani w relacjach osobistych, nie umiałam odmawiać ani wyrażać swoich potrzeb. Tak wyglądało moje życie, zanim zdecydowałam się na psychoterapię dla Dorosłych Dzieci Alkoholików (DDA).
Terapia zmieniła wszystko. Dała mi szansę na odkrycie mojego prawdziwego potencjału i rozwinięcie odwagi, determinacji i kreatywności. Ostatnie kilka lat spędziłam, ciesząc się nowym, lepszym życiem, do tego stopnia, że trudno mi teraz przypomnieć sobie, kim byłam przed terapią. Przed terapią martwiłam się o potrzeby innych, zaniedbując swoje własne, wierząc, że w ten sposób uniknę odrzucenia, krytyki i utraty pozycji.
Jednym z przełomowych momentów w mojej terapii była sesja, na której konfrontowałam się z grupą. Byłam sama przeciwko innym, co początkowo wydawało się przerażające. Gdy wyszłam z tego spotkania, poczułam, jakbym zdobyła szczyt górski. Uświadomiłam sobie, że jeśli mogłam przetrwać tę sytuację, to mogę osiągnąć o wiele więcej.
Zobacz: Trwa nabór do nowej grupy terapeutycznej DDA i DDD
Zrozumienie schematów, w które wchodzimy jako DDA, jest niezwykle wartościowe. Kiedyś trudno mi było rozpoznać, które z moich reakcji były spowodowane strachem przed utratą kontroli, a które były odpowiedzią na rzeczywiste problemy. Terapia pomogła mi lepiej radzić sobie z emocjami i nauczyła, jak odróżniać te reakcje. Teraz regularnie sprawdzam, czy nie biorę na siebie odpowiedzialności za sprawy innych ludzi i czy nie przerzucam odpowiedzialności za swoje emocje na innych.
Moje dzieciństwo było pełne chaosu, przemocy i zaniedbania. Mój ojciec był alkoholikiem i chorował przez ostatnie lata swojego życia. W momentach trzeźwości był bardziej obecny, co tworzyło iluzję normalności. Mieliśmy lepszy kontakt niż z matką, która była emocjonalnie niedostępna i współuzależniona. Większość czasu ojciec był pijany, co prowadziło do częstych awantur i przemocy domowej.
Matka, choć starała się zarządzać domem, była niedostępna emocjonalnie, więc nie miałam z kim dzielić swoich uczuć i obaw. Po jego śmierci, moje dzieciństwo stało się jakby pustką. Nikt nie rozmawiał ze mną o stracie i traumach, co zostawiło mnie z ogromnym bagażem emocjonalnym. Lata młodzieńcze przyniosły kompleksy i depresję, co sprawiło, że dorosłość weszłam pełna zmęczenia.
Niskie poczucie własnej wartości wpływało na każdą moją relację. Ludzie na pozycjach autorytetu wydawali się być znacznie ponad mną, a ja czułam się niewidoczna. Nie wierzyłam w siebie, co wpływało na to, jak się wypowiadałam i czy w ogóle wierzyłam w to, co mówiłam. Nie potrafiłam mówić „nie” ani wyrażać swoich potrzeb. Od momentu otworzenia oczu, aż do chwili zamknięcia ich przed snem, każda moja decyzja była związana z niskim poczuciem własnej wartości.
Podczas terapii grupowej DDA proces budowania relacji terapeutycznej w bezpiecznej przestrzeni był dla mnie swego rodzaju inkubatorem. Przez miesiące dokładałam kolejne cegiełki do swojego poczucia własnej wartości. Ważne były również działania poza gabinetem terapeutycznym: sport, joga, malowanie, warsztaty teatralne – to wszystko pozwalało mi budować pozytywne doświadczenia i dialog na swój temat.
Zobacz nasz film: Wpływ dzieciństwa na dorosłe życie
Dziś mogę podsumować swoje życie jako „Przed i Po”. 2 lat temu rozpoczęłam terapię i od tego czasu moje życie ma zupełnie inny wymiar. Jestem w tym samym związku, pracuję w tym samym miejscu, noszę nawet te same buty, a jednak zmieniło się wszystko. Decyzja o daniu sobie kolejnej szansy była najlepszą, jaką kiedykolwiek podjęłam.”
Monika , 38 lat